Opublikowany przez: Kasia P. 2016-04-05 15:06:17
Na początek kilka słów na temat więzi i przyczyn jej nieprawidłowego wykształcania się u najmłodszych. Otóż człowiek (najprawdopodobniej po prostu jako istota społeczna) do prawidłowego rozwoju intelektualnego, emocjonalnego i społecznego potrzebuje stałego, przyjaznego kontaktu z (co najmniej) jedną osobą. Stałego i przyjaznego oznacza, że od urodzenia przez pierwsze lata życia ktoś bliski musi adekwatnie i z uwagą odpowiadać na zgłaszane przez dziecko potrzeby. Rodzące się dziecko (podobnie jak ptaki i inne ssaki) instynktownie (biologicznie) szuka kontaktu, bliskości z pierwszą, podstawową osobą, która w naturalnym biegu rzeczy jest po prostu jego matką, ojcem, babcią, dziadkiem czy jakąkolwiek inną stającą się opiekunem. Ta bezwzględna konieczność bezpośredniego kontaktu z matką (opiekunem) jest warunkiem przeżycia. W biologicznym zapisie ma więc noworodek, niemowlę, a potem przedszkolak i uczeń wdrukowane różne zachowania przywiązaniowe, które zapewniają reakcję opiekuna i przez to zapewniają bezpieczeństwo i zaspokojenie różnych innych, mniej lub bardziej, prozaicznych potrzeb. Te zachowania przywiązaniowe to płacz, krzyk, wyciąganie rąk, przywieranie, ale też gaworzenie, podążanie wzrokiem, chodzenie za podstawowym dorosłym. Jak reaguje matka na takie sygnały? Jeśli jest uważna, życzliwa, kochająca to przychodzi, karmi, przewija, bierze na ręce, przytula, kołysze, mówi, śpiewa, śmieje się… W ten sposób wykształca się więź z podstawowym opiekunem, która zapewnia ukojenie, odsuwa przerażenie dziecka nieznaną lub nietypową sytuacją, pozwala na prawidłowy rozwój poznawczy (intelekt, przewidywanie), emocjonalny i społeczny. Dziecko, którego potrzeby są przez opiekuna wystarczająco szybko zaspokajane, ma obraz siebie jako osoby sprawczej, zasługującej na miłość, docenianej. Osoba, która się nim opiekuje jest przez nie postrzegana jako dostępna, odpowiadająca, potężna, ale i niosąca ulgę i odsuwająca niebezpieczeństwa. Taki podopieczny, mając za sobą bazę w postaci stabilnej, przewidywalnej, odpowiadającej matki (i znów – ojca, babci, dziadka czy kogokolwiek, kto jest podstawowym opiekunem) chętnie bada otoczenie, próbuje nowych umiejętności, poznaje świat i innych ludzi. W artykule tym nie ma możliwości rozwinięcia tego zagadnienia szerzej, ale możemy przyjąć, że dziecko potrzebuje jednego, podstawowego opiekuna, z którym wykształci więź, aby w dalszym życiu stosować tą relację jako kalkę do rozumienia i reagowania na zachowania nowo poznawanych osób.
Co dzieje się w sytuacji, kiedy podstawowy opiekun noworodka, niemowlaka i dziecka kilkuletniego nie jest bezwzględnie dostępny, nie odpowiada na zgłaszane potrzeby adekwatnie, nie reaguje na zachowania przywiązaniowe ze strony dziecka? Jeśli dziecko systematycznie płacze z głodu, zimna, przegrzania, bólu, strachu, znudzenia tak długo, że zmęczone usypia, to więź z takim dorosłym staje się pozabezpieczna. W przeciwieństwie do zdrowej, bezpiecznej więzi nakreślonej wyżej – tu mamy sytuację, w której podopieczny nie ma jasnej strategii co do postrzegania opiekuna jako osoby przewidywalnej, ciepłej, uważnej, sprawczej, niosącej ulgę. To zaburzenie więzi ma różne oblicza i nie będziemy się tutaj tym zajmować (to temat na osobny materiał), ale już intuicyjnie można się domyśleć, jaki wizerunek siebie i dorosłego kształtuje się w dziecku narażonym na zaniedbanie (a często także fizyczną przemoc). Wychowanek nabiera przekonania, że nie jest wart miłości, jest niepotrzebny, nie może liczyć na pomoc, a opiekun – jest w jego oczach niestały, zagrażający, wrogi, a zarazem tak przecież potrzebny, najpierwszy. Taką też kalkę relacji z innymi ludźmi przykładać będzie dziecko (a nawet bardzo często – już dorosły człowiek) do nowo poznawanych osób i strategii radzenia sobie w kontaktach z nimi.
Jeśli więc dziecko z zaburzoną więzią (a według badań w krajach rozwiniętych jest to od 30 do 40 procent populacji) trafia w swoim życiu na medium zwane Internetem, to jego trudne, ciągle napięte, niezrozumiałe, nadmiernie dla niego wymagające kontakty z otoczeniem społecznym dostają narzędzie pozwalające na pełną ich kontrolę. Ulga jest niebywała! Wirtualny świat mediów społecznościowych jest świetnym miejscem do realizacji potrzeb społecznych. Można kłamać na swój temat, pokazywać tylko takiego siebie jak ma się na to ochotę, maski zmienia się błyskawicznie. Na facebooku, czatach, tinderze znajomych dodaje się klikając linki, znajomi znajomych sami proszą o dodanie do swojego „kręgu”, można mieć ich dziesiątki, setki - nawet nie spotykając się w realnym życiu. Relację „uruchamia się” wtedy, kiedy ma się na to ochotę, zawsze można się z niej wylogować. Można obrażać innych nie patrząc im w twarz, podlizywać się, „polubiać” wpisy tych, którzy wydają się być pożądani. U dzieci i młodzieży z więzią pozabezpieczną wejście w prawdziwą znajomość czy przyjaźń jest ogromnie trudne, a bardzo często niemożliwe. Ich kalka relacji z podstawowym opiekunem nie pozwala się otworzyć, prosić, oczekiwać wsparcia, czułości, zrozumienia. A prawdziwa przyjaźń, związek tego wymaga. W wirtualnym świecie nie ma potrzeby być szczerym, ufać, okazywać słabości. Można wyszukiwać w przeglądarce mądre cytaty i wklejać je na swoim profilu – i czekać na gratulacje za wrażliwość i znajomość przemyśleń wielkich osobowości. Można zamieszczać nieswoje zdjęcia i zbierać „lajki” za świetne wyczucie smaku. Płytkość relacji na portalach społecznościowych idealnie wpasowuje się w niską zdolność dzieci z zaburzoną więzią do prawdziwego zaufania, otwierania się, bycia z kimś na dobre i na złe. Jeśli uważny opiekun nie zauważy, że podopieczny coraz więcej czasu spędza przed komputerem (tabletem, smartfonem), a coraz mniej w realnym świecie – uzależnienie pojawia się wyjątkowo szybko.
Na koniec jeszcze raz chciałbym podkreślić, że chorobliwe wycofywanie się dzieci z autentycznych relacji społecznych na rzecz tych Internetowych nie dotyczy wyłącznie podopiecznych w rodzinach zastępczych. Pokusa wirtualnej rzeczywistości, spłycania relacji, totalnej kontroli nad układem ja-inni jest możliwa także u dzieci z prawidłowo wykształconą więzią. W tym krótkim tekście chciałem zwrócić uwagę na wyjątkową łatwość wyłączania się z aktywności społecznych na rzecz np. portali społecznościowych u wychowanków, którzy z powodu traum, odrzuceń, braku odpowiedzi na ich podstawowe potrzeby ze strony dorosłych mają skumulowane problemy z emocjami, a jednym z obrazów tych problemów na zewnątrz jest właśnie wzmożona (chorobliwa) kontrola i uleganie ułudzie łatwości komunikowania się z ludźmi za pomocą Internetu.
Autor: Daniel Bogucki Pedagog
Towarzystwo Nasz Dom
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Patrycja Sobolewska 2016.04.07 20:10
bardzo powszechne uzaleznienie ;)
Stokrotka 2016.04.07 13:29
W dzisiejszych czasach nie da się żyć bez internetu.. ale umiarkowanie też jest ważne.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.